Na samym początku chciałabym napisać, że ten post powstał tylko z uwagi na dziewczyny, które piszą do mnie mejle, czy czasami pod zwykłymi postami, że chciałyby wyglądać jak ja, bo jestem szczupła. Nie lubię pisać o sobie, mówić o swoich wadach, ale uwierzcie mi - mam ich więcej, niż może Wam się wydawać.
Akceptacja siebie - przyznać się bez bicia - która ma wiecznie kompleksy i nie może na siebie patrzyć w lustrze? Patrząc na figury naszych koleżanek, oglądając programy telewizyjne typu Top Model czy nawet zwykłe seriale dopada nas przygnębienie, bo "nie wyglądam jak ona" "ona ma płaski brzuch" "ona jest wyższa" "ona jest chudsza" "ona jest ładniejsza" "ona ma piękne włosy" i właściwie mogłabym tak wymieniać bez końca. Sens w tym, że nigdy nie będziemy dokładną kopią jakiejś osoby, ale możemy zacząć akceptować siebie, bo to czyni nas wyjątkowymi i niepowtarzalnymi. Chcesz być szczuplejsza? Zacznij ćwiczyć. Chcesz mieć ładniejszą cerę? Zacznij zdrowo się odżywiać, jeżeli masz problemy skórne wybierz się do dermatologa. Chcesz mieć piękne włosy? Zacznij naprawdę o nie dbać, zwykłe mycie i nakładanie odżywki nie wystarczy. Jeżeli jednak przyglądając się sobie w lustrze i wiedząc, że wiele koleżanek zazdrości Ci tego jak wyglądasz, a Ty nadal nie akceptujesz siebie, uważasz się za brzydką - tu zaczynają się schody.
Kiedy szłam do gimnazjum, za wszelką cenę chciałam przytyć, wyglądałam po prostu jak anorektyczka, w każdym miejscu wystawały mi kości, twarz miałam pociągłą, jednym słowem sama skóra i kości. Mimo, że zawsze jadłam ile mogłam i miałam apetyt - nie tyłam. Czułam się po prostu źle z samą sobą, ale wiedziałam, że to nie moja wina, to geny i metabolizm, którego nie mogę zmienić. Po części to zaakceptowałam, choć nadal chciałam być wyższa i nabrać masy. W tamtej chwili mierzyłam 153 i ważyłam 36 kg. Okres drugiej klasy właściwie minął mi w mgnieniu oka, dopiero pod koniec zaczynałam zauważać zmiany. Wiadomo, byłam już wyższa, ale zaczęłam zauważać, a właściwie wmawiać sobie, że jestem gruba. Miałam około 157 cm i ważyłam 41 kg - z taką wagą uważanie siebie za grubą, nie jest normalne. Nie mogłam patrzeć na siebie w lustrze, nie cierpiałam właściwie każdej części swojego ciała, chciałam powrócić do czasów, kiedy znów wyglądałam jak patyczak, ale ćwiczyć nie chciałam, bo mogłam doprowadzić przez to do przykrych konsekwencji, w sumie nie zrobiłam z tym nic. Dziś mam 160cm, ważę 44 kg i ćwiczę. Nie, nie po to, aby schudnąć, ale po to, aby czuć się dobrze we własnym ciele.
Najważniejsze jest to, aby wysiłek fizyczny sprawiał Wam radość i przynosił satysfakcję, robienie to na przymus i przez łzy, bo już nie dajesz rady jest bezsensowne - oczywiście można w ten sposób dotrzeć do celu, ale uwierzcie mi, ćwiczenia mogą być przyjemnością. Wszystko zależy od Waszego podejścia i mobilizacji, bo jeżeli jej nie będziecie mieli, szybko skończycie. Nie będę Wam pisała o ćwiczeniach, bo nie o tym jest dzisiejsza notka, chcę tylko podkreślić, że jeżeli czegoś chcesz - zrób to! Pamiętajcie, że przy ćwiczeniach ważne jest zdrowsze odżywianie - nie głodzenie się, bo przez to tylko wpadniecie w jakieś choróbsko.
Zacznij akceptować siebie. Podejdź do lustra i przyjrzyj się sobie dokładnie, jesteś jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa, nie ma takiej drugiej (no chyba, że masz siostrę bliźniaczkę). Spójrz dokładnie na detale swojej twarzy i ciała i wypisz na kartce to, co w sobie lubisz. Mogą to być nawet najmniejsze rzeczy - wystający obojczyk, ładne uszy, ładny kolor oczu, zgrabny tyłek, piękne włosy. Kiedy spojrzysz na to z innej strony, zobaczysz ile w Tobie dobrego i przestaniesz patrzeć na cechy Twojego wyglądu, które przyprawiały Cię o kompleksy. Teraz wypisz to, czego w sobie nie lubisz. Tylko nie pisz "wszystko" - to się nie liczy. Ważne jest, aby nasze lepsze cechy wyglądu pokrywały gorsze, abyśmy nie dostrzegali ciągle tych złych. Wiem po sobie, kiedy ciągle podchodzę do lustra i mówię "Boże jaka ja jestem brzydka", wcale tak nie jest, to siedzi gdzieś w naszej psychice i kiedy nabierzemy dystansu do siebie, będzie nam lepiej żyć z własnym ciałem. Nie musisz uważać się za piękną, niesamowitą, ale możesz podejść do lustra i powiedzieć "Okej, nie jestem może top modelką, ale wszystkie moje niedoskonałości tworzą mnie, a ja jestem całkiem fajną laską". Zacznij lubić to jaką jesteś! Zmień swoje podejście do życia, bo serio chcesz przez cały czas, w wieku 40 lat mówić jaka to jesteś brzydka? Grunt to nastawienie! Czasami inspirują mnie kobiety grubo po 30, które podchodzą do lustra i mówią "Super babka z ciebie, dasz radę!". I dają radę! Nie zważaj na innych, którzy mówią Ci, że powinnaś się zmienić - jesteś piękna taka jaka jesteś. Właśnie Ty, właśnie piszę do Ciebie - jesteś piękna. Wszystkie Twoje cechy charakteru i wyglądu tworzą Ciebie, jedyną w swoim rodzaju, pokochaj swoje niedoskonałości, bez nich nie byłabyś sobą. Uśmiechaj się, bądź szczęśliwa, bo szkoda życia na kompleksy!
I uwierzcie mi, nie warto przejmować się opinią innych osób, które często mogą mówić coś z zazdrości, albo przejmować się, bo jakiś chłopak nas nie chce. Skoro nas nie chce - nie wie co traci i to tylko i wyłącznie jego problem. Jeszcze jest czas na znalezienie tego, który zaakceptuje Ciebie w pełni taką jaką jesteś. Więc uśmiech i do przodu! :)
Uff, mam nadzieję, że pomogłam Wam w jakiś sposób i że dzięki tej notce sama zmienię swoje dotychczasowe podejście. :)
Jeżeli macie jakiś problem, zawsze możecie do mnie napisać - na wszystkie mejle odpowiadam i postaram się pomóc jak najlepiej będę potrafiła. :)
Bardzo ciekawa notka.
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakieś wady i zalety. Trzeba to zaakceptować ;d
jesteś bardzo mądrą dziewczyną:)i umiesz wszystko ładnie opisać;)
OdpowiedzUsuńMądry post :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
noemisoul.blogspot.com
bardzo motywująca notka... :)
OdpowiedzUsuńale zastanawiam się..skoro masz 160 cm i ważysz 44 kg, ja mam 157 cm i ważę 44 kg to chyba ważę za dużo do swojego wzrostu :o ^^
Bardzo się cieszę, że napisałaś taki post! Sama właśnie miałam zabrać się do podobnego.
OdpowiedzUsuńJa w swojej skórze czuję się bardzo dobrze, ale brakuje mi czasem siły, energii i uśmiechu na twarzy. Przez ćwiczenia chcę stać się osobą pewną siebie i z uśmiechem na twarzy. Liczę że Mel B pomoże mi ;) Polecam Ci gorąco ćwiczenia z nią, jestem po pierwszej serii-wczoraj nie mogłam się ruszać zaraz po treningu, a dzisiaj nawet zakwasów nie mam, jest na prawdę świetna!
Pozdrawiam :)
Bardzo pouczający post, sama mam taki problem jak ty. Uważam, że jestem za chuda. Mam 163, a ważę 45 kg. Wyglądam, według mnie okropnie, ponieważ ja to sama skóra i kości. Ale niedawno się z tym pogodziłam. Nie ma sensu się nad sobą rozczulać. Trzeba się wziąć za siebie, i tyle. Ja swojej wagi za prztyknięciem palca nie zmienię, ale się staram i biorę się też za inne rzeczy które mi w sobie nie odpowiadają. I to jest według mnie najlepsze podejście.
OdpowiedzUsuńw małym sklepiku w moim mieście, Jack Pool? nie wiem, szczerze mówiąc :)
OdpowiedzUsuńmądrze piszesz
OdpowiedzUsuńświetny post
bardzo dobry post ;)
OdpowiedzUsuńmogę z chęcią powiedzieć, że zmieniło się teraz moje nastawienie. no może nie całkowicie, ale zaczynam inaczej myśleć o sobie, dziękuję :)
Właśnie! Pierwsza zasada to samoakceptacja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Ja zaakceptowałam sama siebie i nie mam już tego problemu. :)
OdpowiedzUsuńBrak wiary w siebie był jednym z moich głównych problemów, ale po jakimś czasie stwierdziłam że wyglądam świetnie, i podobam się sama sobie i to mi wystarczy, nieważna co mówią inni. A wszystko co robię robię dla siebie żeby nie narzekać że ktoś jest ode mnie ładniejszy, czy ma łądniejsze włosy/cerę/figurę. Tak jak mówisz, trzeba zacząć dbać o siebie :) To pierwszy krok do sukcesu :)
OdpowiedzUsuńpodstawa to zaakceptować siebie, a ciało przecież można ładnie wymodelować. Wystarczy chcieć i do dzieła! Szkoda tylko, że większość dziewczyn płacze, że nie wygląda tak, jak by chciały, ale nie zrobią nic, aby to zmienić.
OdpowiedzUsuńJaki świetny post!!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobrze to napisałaś. Może niektóre dziewczyny w końcu zrozumieją pewne sprawy. Ja w gimnazjum nienawidziłam patrzeć w lustro, ale od tamtego czasu bardzo się zmieniłam i sądzę, że nie jest najgorzej. Dostrzegam już to co we mnie dobre i stawiam na pierwszym miejscu. Patrząc na całość chyba też się nie mam czego wstydzić ; )
OdpowiedzUsuńA Ty.. no cóż. To przerażające, że można tak malutko ważyć ale nic nie poradzisz. Ważne, żebyś jadła normalne posiłki. Na ciele może dużo nie przybierzesz ale dobre odżywianie to podstawa ; >
Ja lubię siebie taką jaką jestem ;3
OdpowiedzUsuńFajny blog, zapraszam do mnie ;)
i looove the nikes! and the photos are great! and yes, you have to accept yourself! love it
OdpowiedzUsuńxxxx LOVE LOVE LOVE <3 have a great weekend, love!
Bardzo pozytywny post, przyznam że na prawdę poprawiłaś mi humor tym co napisałaś :)
OdpowiedzUsuńkiedyś było ze mną tragicznie.. samoocena sięgała samego dna, totalnie nie akceptowałam siebie. teraz kiedy schudłam naprawdę dużo, zmieniłam zdanie o sobie. oczywiście cały czas pracuję nad sobą, bo jeszcze trochę mam do zgubienia, ale nie mówię już że jestem brzydka, okropna.. fakt, nie akceptuję swojego ciała w dalszym ciągu, ale myślę że to się zmieni :) dziękuję Ci za ten post!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny post...można powiedzieć, że w pewnym sensie poprawił mi humor :)
OdpowiedzUsuńhttp://so-fucking-true.blogspot.com/
Jak szłam do gimnazjum to miałam może z 160 i ważyłam 38 kg. o.O
OdpowiedzUsuńTeraz na szczęście mi się przytyło. :)
Mądry post!
Fajnie , gdyby wszystkie dziewczyny myślały tak jak ty ^^
OdpowiedzUsuńWpadnij , jeśli masz ochotę ;)
http://world-close-in-my-head.blogspot.com/
się rozpisałaś, ale szybko i przyjemnie się czyta. mimo wszystko wydaje mi się że do takich wniosków i tak każdy sam musi dojrzeć
OdpowiedzUsuńmądry post... ja mam 167 cm wzrostu i ważę 47 kg a mam 13 lat!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :D dopiero zaczynam obserwujemy? :D
servenity.blogspot.com
Ciekawy post ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie , nowy post ♥
Bardzo cenne rady, grunt to zaakceptować siebie, bo jeśli sami siebie nie cenimy to kto ma to zrobić? :) zapraszam w wolnej chwili do siebie :)
OdpowiedzUsuńPost wciągnął :)
OdpowiedzUsuńRzadko zdarza się żeby ktoś chciał przytyć. Oczywiście, można znaleźć sporo przykładów, lecz znaczna większość raczej się odchudza. Ja sama próbuję zrzucić parę kilo.
OdpowiedzUsuńTeraz promuje się szczupłe gwiazdki, modelki i niby jakoś rusza to do przodu, a jednak dziewczyny stawiają sobie na cel te 40/ 50 kg. Naprawdę podoba mi się twoja postawa. Tak, akceptacja siebie jest najważniejsza.
nightingalessfairytales.tumblr.com
dobrze to napisałaś :) myślę, że niektórym takie słowa mogą pomóc !:)
OdpowiedzUsuńświetny post. dobre słowa
OdpowiedzUsuń